DIA 180, CERRO DE PASCO 4 338M.S.N.M. (PASCO,PERU) KM. 10 460
miércoles, 28 de julio de 2010
EN LA CIUDAD MAS ALTA DELMUNDO? / W NAJWYZSZYM MIESCIE NA SWIECIE?
DIA 180, CERRO DE PASCO 4 338M.S.N.M. (PASCO,PERU) KM. 10 460
domingo, 25 de julio de 2010
HUANCAVELICA- LA OROYA
DIA 187, LA OROYA 3 750M.SN.M (JUNIN, PERU) KM. 10 325
miércoles, 21 de julio de 2010
LOS PUERTOS DE AMERICA / PRZELECZE AMERYKI
Na podstawie stron internetowych, blogow niekturych znajomych i wlasnych obserwacji sporzadzilem ta liste. Polecam doskonala strona www.betzgi.ch , ale tylko z przeleczami na ktore wjechal autor. W czasie podrozy widzialem wiele nowych drog wobec tego lista moglaby ulec zmianom. Lista nie ma na uwadze drog ktore prowadza do kopalni i schronisk gdzie powrocic trzeba ta sama droga. Najwyzszym punktem na swiecie gdzie mozna dotrzec na rowerze po drodze jest Aucanquilcha (6 176 m.) w Chile o ile warunki sniezne na to pozwola. Najwyzszy szczyt zdobyty przez polaka z rowerem na plecach to jeden siedmiotysiecznik w Kirgistanie.najwyzsza przelecz na swiecie to Semo La i ma 5 565 m. (G.P.S). Na jednej mapie Tybetu widzialem przelecz ktora przekracza 5 800 m. ale muglaby to byc bledna wysokosc. W drodze napotkam jeszcze dwie przelecze nizej wyminione tak ze mam nadzieje powiekszyc moja liste osobista.
2. 4 966 ABRA DE ACAY (ARG)
3. 4 944 SOL DE MAÑANA (BOL)
4. 4890 PUNTA OLIMPICA (PER)
5. 4853 ABRA CHONTA (PER)
6. 4 850 PATA PAMPA (PER)
7. 4 843 ABRA ANTICONA (PER)
8. 4 800 PUNTA HUAYRAPASCA (PER)
9. 4 779 PASO DE AGUA NEGRA (ARG/CHI)
10. 4 760 YAURI-CHIVAY (PER)
11. 4 748 PASO DE SAN FRANCISCO (ARG/CHI)
12. 4 746 ABRA APACHETA (PER)
martes, 20 de julio de 2010
EN LAS ALTURAS- NA WYSOKICH PRZELECZACH
10 000 KM.
jueves, 15 de julio de 2010
sábado, 10 de julio de 2010
EN HUASIPARA COMO EN FAMILIA / MAM CHRZESNICE
martes, 6 de julio de 2010
CAÑON APURIMAC
viernes, 2 de julio de 2010
jueves, 1 de julio de 2010
MACHU PICCHU
W NOCY ZACZELO PADAC, PO RAZ PIERWSZY OD DAWNA. UMOWILEM SIE W RECEPCJI ZE MNIE OBUDZA O CZWARTEJ, ABY BYC WSROD CZTERYSTU PIERWSZYCH TURYSTOW Z PRAWEM NA WEJSCIE NA WAYNA PICCHU, NAJWYZSZEJ GORY ZABYTKU. GDY SIE OBUDZILEM O SZUSTEJ PIETNASCIE NADAL OPADALO. NIECO POZNIEJ UDALEM SIE W GURE I PO GODZINIE STANALEM W WEJSCIU. NIESTETY ZA PONO NA WIZYTE KOMPLETNA. ZBLIZYLEM SIE DO STRAZNIKOW I OPOWIEDZIALEM IM MOJA MALA HISTORIE LICZAC NA TO ZE DAZA MI ROWNIERZ BILET NA GORE. PÓZOSTALO MI TYLKO CZEKAC DO NASTEPNEGO DNIA LUB ZWIEDZIC DOLNA CZESC RUIN. W SRTUGACH DESCZU ZACZALEM LICZYC PIENIADZE I KALKULOWAC CZY MOGE SOBIE POZWOLIC NA DZIEN OPOZNIENIA. NAGLE ZBLIZYL SIE DO MNIE JEDEN ZE STRAZNIKOW I WRECZYL MI UPRAGNIONY BILET. NATYCHMIAST UDALEM SIE NA SZCZYT PO BARDZO STROMYCH SCHODACH I GDIE CZESTO NOGA SIE MIESCILA BOKIEM. WIELU TURYSTOW MIALA WYRAZNE OBJAWY KLAUSTROFOBII. W DRODZE POWROTNEJ SPOTKALEM DWIE ZNAJOME, ZIJI Z MALEZJI I INES Z HONG KONGU. ZIJI CHCIALA ZWIEDZIC OBSOLUTNIE WSZYSTKO. OBEJRZELISMY WSZYSKIE RUINY, WESZLISMY NA JESZCZE JEDEN MALY SZCZYT Y PODZIWIALISMY DROGE INKOW W POLOWIE PIONOWEJ SCIANY SKALNEJ. PODAZAC ZA ZIJI, BEZ ODPOCZYKU BARDZO MNIE WYCZERPALO. DOPIERO W OSTATNICH ODBLASKACH DNIA ZESZLISMY NA DOL. BEZ WATPIENIA BYL TO JEDEN Z NAJCIEZSZYCH DNI W MOJEJ PODROZY.