POR FIN ESTOY A LOS PIE DE UNA DE LAS SIETE (NUEVAS) MARAVILLAS DEL MUNDO. LA NOCHE ANTERIOR A LA VISITA, POR PRIMERA VEZ DESDE LOS TIEMPOS INMEMORIALES SE HA PUESTO A LLOVER. (INMEMORIALES PORQUE NO ME ACUERDO CUANDO HA LLOVIDO LA ULTIMA VEZ). HE QUEDADO CON LA CHICA DE LA RECEPCION QUE ME DESPERTASE A LAS CUATRO PARA SALIR TEMPRANO Y COGER EL NUMERO PARA SUBIR EL HUAYNA PICCHU EL PICO MAS ALTO DEL RECINTO. (PERMITEN SOLO A LOS 400 PRIMEROS) ME HE DESPERTADO A LAS 6 Y CUARTO Y SEGUIA LLOVIENDO. CUANDO AMAINO UN POCO SALI CAMINANDO Y EN UNA HORA ME HE PRESENTADO EN LA ENTRADA. PREGUNTE SI HAY ALGUNA PLAZA PARA EL PICO. NO, PERO CON EL BILLETE QUE TENIA PODIA INTENTAR EL DIA SIGUIENTE. LES CONTE MI HISTORIA ESPERANDO OTRO MILAGRO. LA RESPUESTA HA VUELTO A SER NEGATIVA. ME HE PROTEGIDO DE LA LLUVIA A LA VISTA DE LOS GUARDAS PENSANDO QUE HACER Y A CONTAR DINERO CALCULANDO SI ME PODIA PERMITIR UN DIA DE RETRASO ANTES DE LLEGAR A OTRO CAJERO. ENTONCES SE ME HA ACERCADO UNO DE LOS GUARDAS Y ME HA ENTREGADO EL TICKET QUE ME PERMITIRIA LA VISITA COMPLETA DE MACHU PICCHU. ENVUELTO EN LLUVIA HE SUBIDO EL PICO POR UNA ESCALERA QUE MAS QUE A UNO PROVOCABA VERTIGO. HABIA TRAMOS DONDE CABIA EL PIE DE LADO. DE VUELTA ENCUENTRO A ZIJI ( MALAYA ) E INES ( HONGKONGUESA) QUE HABIA CONOCIDO EL DIA ANTERIOR. A PARTIR DE ESTE MOMENTO NO PARAMOS. ZIJI TIENE UNA VITALIDAD INCREIBLE Y LO QUIERE VER TODO. VEMOS TODAS LAS RUINAS Y EL INVEROSIMIL TRAZADO DEL CAMINO INCA POR UNA PORED VERTICAL I LISA. POR LA TARDE DESPEJA UN POCO Y PUEDO SACAR ALGUNAS FOTOS. FINALMENTE BAJAMOS A PIE CON ULTIMAS LUCES DEL DIA. SIN DUDA SEGUIR A ZIJI HA SIDO MUY DURO Y TERMINO MAS CANSADO QUE NUNCA.
DIA 163, CUSCO (PERU) KM. 9 166
WRESZCIE STANALEM U STOP MACHU PICCHU , JEDNEGO Z SIEDMIU (NOWYCH) CUDUW SWIATA Y NAJBARDZIEJ ZNANEGO ZABYTKU AMERYKI POLUDNIOWEJ.
W NOCY ZACZELO PADAC, PO RAZ PIERWSZY OD DAWNA. UMOWILEM SIE W RECEPCJI ZE MNIE OBUDZA O CZWARTEJ, ABY BYC WSROD CZTERYSTU PIERWSZYCH TURYSTOW Z PRAWEM NA WEJSCIE NA WAYNA PICCHU, NAJWYZSZEJ GORY ZABYTKU. GDY SIE OBUDZILEM O SZUSTEJ PIETNASCIE NADAL OPADALO. NIECO POZNIEJ UDALEM SIE W GURE I PO GODZINIE STANALEM W WEJSCIU. NIESTETY ZA PONO NA WIZYTE KOMPLETNA. ZBLIZYLEM SIE DO STRAZNIKOW I OPOWIEDZIALEM IM MOJA MALA HISTORIE LICZAC NA TO ZE DAZA MI ROWNIERZ BILET NA GORE. PÓZOSTALO MI TYLKO CZEKAC DO NASTEPNEGO DNIA LUB ZWIEDZIC DOLNA CZESC RUIN. W SRTUGACH DESCZU ZACZALEM LICZYC PIENIADZE I KALKULOWAC CZY MOGE SOBIE POZWOLIC NA DZIEN OPOZNIENIA. NAGLE ZBLIZYL SIE DO MNIE JEDEN ZE STRAZNIKOW I WRECZYL MI UPRAGNIONY BILET. NATYCHMIAST UDALEM SIE NA SZCZYT PO BARDZO STROMYCH SCHODACH I GDIE CZESTO NOGA SIE MIESCILA BOKIEM. WIELU TURYSTOW MIALA WYRAZNE OBJAWY KLAUSTROFOBII. W DRODZE POWROTNEJ SPOTKALEM DWIE ZNAJOME, ZIJI Z MALEZJI I INES Z HONG KONGU. ZIJI CHCIALA ZWIEDZIC OBSOLUTNIE WSZYSTKO. OBEJRZELISMY WSZYSKIE RUINY, WESZLISMY NA JESZCZE JEDEN MALY SZCZYT Y PODZIWIALISMY DROGE INKOW W POLOWIE PIONOWEJ SCIANY SKALNEJ. PODAZAC ZA ZIJI, BEZ ODPOCZYKU BARDZO MNIE WYCZERPALO. DOPIERO W OSTATNICH ODBLASKACH DNIA ZESZLISMY NA DOL. BEZ WATPIENIA BYL TO JEDEN Z NAJCIEZSZYCH DNI W MOJEJ PODROZY.
DZIEÑ 163, CUSCO (PERU) KM. 9 166W NOCY ZACZELO PADAC, PO RAZ PIERWSZY OD DAWNA. UMOWILEM SIE W RECEPCJI ZE MNIE OBUDZA O CZWARTEJ, ABY BYC WSROD CZTERYSTU PIERWSZYCH TURYSTOW Z PRAWEM NA WEJSCIE NA WAYNA PICCHU, NAJWYZSZEJ GORY ZABYTKU. GDY SIE OBUDZILEM O SZUSTEJ PIETNASCIE NADAL OPADALO. NIECO POZNIEJ UDALEM SIE W GURE I PO GODZINIE STANALEM W WEJSCIU. NIESTETY ZA PONO NA WIZYTE KOMPLETNA. ZBLIZYLEM SIE DO STRAZNIKOW I OPOWIEDZIALEM IM MOJA MALA HISTORIE LICZAC NA TO ZE DAZA MI ROWNIERZ BILET NA GORE. PÓZOSTALO MI TYLKO CZEKAC DO NASTEPNEGO DNIA LUB ZWIEDZIC DOLNA CZESC RUIN. W SRTUGACH DESCZU ZACZALEM LICZYC PIENIADZE I KALKULOWAC CZY MOGE SOBIE POZWOLIC NA DZIEN OPOZNIENIA. NAGLE ZBLIZYL SIE DO MNIE JEDEN ZE STRAZNIKOW I WRECZYL MI UPRAGNIONY BILET. NATYCHMIAST UDALEM SIE NA SZCZYT PO BARDZO STROMYCH SCHODACH I GDIE CZESTO NOGA SIE MIESCILA BOKIEM. WIELU TURYSTOW MIALA WYRAZNE OBJAWY KLAUSTROFOBII. W DRODZE POWROTNEJ SPOTKALEM DWIE ZNAJOME, ZIJI Z MALEZJI I INES Z HONG KONGU. ZIJI CHCIALA ZWIEDZIC OBSOLUTNIE WSZYSTKO. OBEJRZELISMY WSZYSKIE RUINY, WESZLISMY NA JESZCZE JEDEN MALY SZCZYT Y PODZIWIALISMY DROGE INKOW W POLOWIE PIONOWEJ SCIANY SKALNEJ. PODAZAC ZA ZIJI, BEZ ODPOCZYKU BARDZO MNIE WYCZERPALO. DOPIERO W OSTATNICH ODBLASKACH DNIA ZESZLISMY NA DOL. BEZ WATPIENIA BYL TO JEDEN Z NAJCIEZSZYCH DNI W MOJEJ PODROZY.
Hola Parys
ResponderEliminarTo jest mój e-mail mysiamloda@interia.pl, odezwij się na niego, prześlę Ci e-mail do Mariusza
Pozdrawiam Paulina